piątek, 21 lipca 2017

Opowiedziane, ale nie sfilmowane

Długo dziś płakałam. Tak rzewnie, jak smutne dziecko. Berberzak miał bowiem pożegnanie w przedszkolu, oficjalne, bo tydzień jeszcze pochodzi.
Ja dziś cały dzień układałam pod to wydarzenie. Wczoraj upieklam jeszcze ciasto, rano Berberzaka zawiozlam do przedszkola, wróciłam, zeby iść do nowej pracy i się z niej urwać i zrobić ta sama trasę do przedszkola.
Wszystko było już przygotowane, dzieci czekały niecierpliwie na wyrzucenie z bram placowki. Berberzak promienial cały,  że zdążyłam, mnie oczy się pocily.
Przyszła nasza kolej. Stanęłam wiec cała gotowa w bramie otwartej, napięta i skupiona na synu moim przeslodkim.
Panie odliczaly, muzyka grała, a ja ręce mialam rozłożone jak matka, która świat cały objąć potrafi, każda troskę zmiazdzyc, dziecko swoje złapać i uchronić, przenieść bezpiecznie z przedszkola do szkoly i dać radę tak, jak już dalam z jego starsza siostra.
Odliczanie się kończy, Berberka nieśmiały usmiech znika,  zastępuje go skupienie, iskry w oczach, ufność,  kiedy tak do mnie biegnie te parę metrów.  On wie, że go złapie i ja wiem, że złapie i nogi mi się nie ugna.
Skoczył,  przykleil się, ja ucalowalam w mieszance uczuć przeróżnych.
Kolezanka pieknie sfilmowala, ale się nie utrwaliło, bo palec jej się osunal,taka była biedna skoncentrowana.
Bylam naprawde smutna, a teraz pisze i kiedyś Ci to synku przeczytam, albo opowiem, tak jak o suce Twojej prababci, która na spacerze chodziła obserwować gniazdo z pisklatami, jak o wielbłądach, które pasły nam się w Tunezji pod oknem, jak o tym, gdy na slubie Twojej babci kucharka przejechala na kolanach pół korytarza z torem weselnym, bo pod nogi wskoczył jej babciny, mały piesek.
Pieknie dziś było,  mimo tego, że nie został nam z tego dnia cyfrowy zapis w postaci krótkiego filmu.
Przyjdź kiedyś proszę i powiedz tonem swojego taty- ahkini ahkeja (opowiedz mi historie).