Dzwoni Berberoojciec i mysle, ze jak zwykle, zeby powiedziec - Jade do domu, cos kupic?-
Jednak nie, pyta czy wiem o co chodzi, bo zakorkowane i cos radiowozow i strazy duzo. Standartowa mysl, ze to na bank jakis wypadek.
Ledwo odlozylam telefon, a zaczely przychodzic whats appy, ze podobno strzelanina byla w Olimpia Einkaufszentrum, czyli galerii niezwykle czesto przez nas odwiedzanej. Chwile po tym rozwyly sie wszedzie syreny.
Wlaczylam wiadomosci i az mi sie niedobrze zrobilo, bo okazalo sie ze Pan z wiadomosci mowi to samo, czyli potwierdza, ze nieznany sprawca strzelal i dodatkowo uciekl.
Berberoojciec probowal nadal dostac sie do domu, a ja mialam w zasadzie telefon przyklejony do reki.
To naprawde jest inaczej, kiedy cos takiego dzieje sie setki czy tysiace kilometrow od domu, a inaczej gdy pare kilometrow od Ciebie i to w miejscu , gdzie stawialas stope conajmniej kilkadziesiat razy. W tym McDonaldzie bylismy zaraz po naszym przyjezdzie do Monachium, w kebabie obok, w samym Centrum swietowalismy nieraz urodziny, czy wpadalismy na spontaniczna kawe lub dla zabicia czasu, gdy nie bylo co ze soba zrobic.
Powiem szczerze, ze nachodzily mnie czasem takie mysli, nawet kiedy tam bylam. Mysli, ze wystarczy jeden szalony czlowiek w tlumie, jeden zapomniany, niepozorny plecak, zeby zabrac komus dziecko, mame, ojca, przyjaciela.
Nieraz myslalam o tym w metrze czy tramwaju. Tego dnia obawy staly sie rzeczywistoscia, 9 osob stracilo zycie, wielu zostalo rannych i straumatyzowanch.
Ludzie nocowali w biurach i zakladach pracy, wiele drzwi np. te urzedow czy meczetow otworzylo sie dla osob, ktore nie mogly dotrzec do domow. Dlugo w noc widzielismy na niebie helikoptery, slyszelismy wycie syren. Chyba kazdy Monachijczyk siedzial przed TV ogladajac wiadomosci i czekal, czy sprawy lub sprawca zostana odnalezieni. Jak sie okazalo byl nim 18sto latek, ktory sie zatrzelil.
Wczoraj komunikacja zaczela dzialac, a ja pojechalam do innego centrum handlowego. Powiesz: szalone, nieodpowiedzialne, jak mozna. Mozna i chyba nawet trzeba, ja tego potrzebowalam dla samej siebie, zeby nie czuc sie zaszczuta, bezradna, strachliwa.
Nie pozwolmy, zeby w tch strasznych czasach zawladna nami paralizujacy strach, a co gorsza nienawisc. Nie wierzmy slepo mediom i temu co powiedzial cioteczny brat szwagra.
Wysilmy sie na ludzkie, male gesty. Takie jak wczorajsze rozdawanie usmiechow w sklepie lego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesli nie widzisz swojego komentarza, oznacza to jedynie, ze rowniez ja go jeszcze nie przeczytalam i ze czeka sobie na moderacje :)