Do Maroka chciałam polecieć już od zawsze. Jednak zawsze wypadało coś. Tym razem przy zaklepywaniu urlopu nie było zmiłuj i mogłam oficjalnie powiedzieć, że wakacje spędzimy w Agadir.
Moje przygotowania do urlopu zawsze wyglądają podobnie. Nie przejawiam oznak radości, bo boję się, że coś nie wypali. Około dwóch tygodni przed wyjazdem zaczynam kupować potrzebne duperele. Grzebie też w c&a i hm za jakimiś letnimi ciuchami. Kosmetyki staram się zabierać pod postacią próbek lub produktów pincset w jednym, żeby odciążyć bagaż. Przy czterech osobach to naprawdę robi różnicę.
Maroko jest Królestwem i widać to na każdym kroku. Na lotnisku, w sklepach czy hotelu wisza wizerunki króla.
Walutą obowiązującą w tym kraju jest Dirham. 1 Euro to ok. 10 Dirhamów. Najbardziej opłaca się wziąć ze sobą właśnie Euro.
Za obiad w knajpie zapłacimy od 50- 100 Dirhamow. Za butelkę wody ok. 15, za kubek świeżo wyciskanego soku z pomarańczy ok. 10-15 Dirhamów i naprawdę warto się nim opijac na potęgę, bo jest przepyszny. Za 2 male gałki lodów zapłacimy ok. 10 Dirhamow, a za loda na patyku własnego wyrobu ok. 15 Dirhamów.
UWAGA NA TAKSÓWKI!!! Taksówkarze strasznie oszukują. Taksówki jasnoczerwone zabierają do 3 osób, taksówki białe z paskiem w szachownice do sześciu. Należy zwrócić uwagę na to czy włączony jest taksometr, jeśli nie to najlepiej od razu wysiąść, bo taksiarz będzie próbował nam wcisnąć kit, że ma stała opłatę. Kiedy jechaliśmy na Souk Lahad, czyli na bazar, to zapłaciliśmy 40 Dirhamów bez taksometru. Wracając zapłaciliśmy o połowę mniej jadąc na dwie taksówki.
Na targu czy nawet u jubilera targujemy się! Naprawdę można zaoszczędzić.
Warto przywieźć sobie olej arganowy, olejek różany, ceramikę, biżuterię berberyjska z kamieniami polszlachetnymi. Ja za srebrny wisior z dłonią Fatimy dalam ok. 40 Euro, a jest naprawdę masywna i wysadzana turkusami i koralami.
Jeśli ktoś lubi eksperymentować w kuchni powinien sobie sprawic tajin, czyli naczynie w którym Marokamczycy dusza mięso i warzywa. Koniecznie należy też spróbować kuskusu z sosami gotowanymi w tym naczyniu.
Pogoda w maju jest, jak dla mnie w sam raz, czyli powyżej 25 stopni, ale uwaga: Ocean Atlantycki nie jest zbyt łaskawy i lepiej go oglądać niż się w nim kąpać. Po 17tej można też od bryzy oceanicznej dostać gęsiej skórki, chociaż patrząc na niektórych turystów ma się wrażenie, że jest góra 10 stopni na plusie.
Agadir to typowy kurort turystyczny, ale bardzo fajnie spaceruje się po deptaku, który jest bardzo czysty i zadbany, warto się wybrać na wzgórze Kasbah, które jest charakterystycznym punktem w panoramie miasta. Jest to dawne centrum, które po trzęsieniu ziemi w 1960 uległo zniszczeniu, można przejechać się ciuchcia po mieście lub pójść do parku, w którym można obejrzeć kozy czy muflony. Warto wybrać się na bazar i tam zaopatrzyć w lokalne produkty.
Nam udawało wyrywać się na godzinkę lub półtorej, bo nie czarujmy się, ale Berberzaki namiętnie moczyly się w basenie. Zostawiliśmy im jeden telefon, a drugi szedł na spacer z nami. Jeśli po wyjściu z lotniska będą Wam coś wręczać, to bierzcie, są to karty sim z Orange, które można doładować prawie wszędzie i po taniosci mieć neta czy dzwonić.
Apropos lotniska, niech nie zdziwi Was ostra kontrola celna. Najlepiej w ogóle nie chować paszportu, bo jest sprawdzany 3 razy. Przy głównej kontroli można się poczuć jak przestępca, bo trwa naprawdę długo i celnik gapi się na nas podejrzliwie. Wskazane jest nie przewracac oczami i uzbroić się w cierpliwość.
Obok naszego hotelu znajdowała się rezydencja Króla, był to piękny, zielony park, strzeżony z każdej strony. Wolałam nie robić zdjęć, tak na wszelki wypadek.
Urlop był dla nas cudowny, ale to tak bardzo nasze klimaty, że nie ma się co dziwić.
Polecam Agadir ze względu na piękne widoki, cudowna plażę, czystość i miłych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesli nie widzisz swojego komentarza, oznacza to jedynie, ze rowniez ja go jeszcze nie przeczytalam i ze czeka sobie na moderacje :)