niedziela, 18 listopada 2018

Ciąża i poród w Tunezji

Postów o tym jak wygląda pobyt Tunezyjczyka w Polsce lub Polki w Tunezji od strony technicznej, prawnej i emocjonalnej powstało na wielu blogach mnóstwo.  Jednak ja chciałam dziś poruszyć inny temat. Jak wygląda bycie w ciąży i rodzenie w Tunezji? Szczególnie, jeśli mówimy o nas Europejkach.
Niedługo urodziny obojga Berberzakow, więc nachodzi mnie na wspominki.
Czytelnicy, którzy są z nami dłużej, wiedzą że ciążę i poród Berberzaka mialam przyjemność przeżyć w Tunezji.
Berberzak był dzieckiem w pełni zaplanowanym, a o ciąży dowiedziałam się w marcu, wiec udałam się na prywatną wizytę do ginekologa. W miarę możliwości robi tak prawie każda kobieta, ponieważ państwowa służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia.
Prawie 9 lat temu na Djerbie taka wizyta kosztowała 30 DT i obejmowała również badanie USG.  Po potwierdzeniu radosnej nowiny dostalam skierowanie na badania laboratoryjne i tu spadły mi kapcie, bo zapłaciłam 120 DT ( czyli wtedy prawie 240 zł ).
Na wizyty stawialam się podobnie jak w Polsce co miesiąc. W połowie ciąży dostałam skierowanie na bardzo szczegółowe badanie USG, takie z obserwacja przepływów i dokladnym obejrzeniem narządów Berberzaka. Ono również było płatne,  jako że nadal bylam pacjentka prywatna. Skierowanie na to badanie dostają w Tunezji ciężarne po 30 roku życia.
Ja juz będąc w ciąży wybrałam opcje porodu w ptywatnej klinice, pod opieką mojej ginekolog i położnej, która z nią współpracuje. Klinika nie była ściśle położnicza, ale miała sale porodowa.
Koszt takiego porodu i jednodniowego pobytu w szpitalu, to ok. 750 DT ( wtedy ok. 1500 zł ) za poród naturalny bez znieczulenia i ok 1200 DT za poród przez cięcie cesarskie.
W karcie ciąży od początku miałam wpisana na czerwono datę, kiedy mam się zgłosić do lekarki, jeśli poród nie zacznie się w terminie samoistnie. Już przy Berberownie mialam przyjemność mieć poród wywoływany, więc i jej brat skorzystał z tej możliwości.
17.12. 2010 zglosilismy się do Pani Doktor, ta mnie zbadała, stwierdziła rozwarcie na bodaj 2 palce i wysłała do kliniki. Przeszliśmy kawałek za róg, tam mnie przyjęli, zaprowadzili do jednoosobowej sali i za chwilę pojawiła się moja ginekolog z położną. Dostałam krpołówkę i po 5 minutach mialam pierwszy skurcz. Po kilkunastu odeszły mi wody i przewieziono mnie już z dość silnymi skurczami na porodówkę.  Pamiętam,  że leżałam pod grubymi kocami, bo ogrzewanie było zepsute, pamiętam, że Berberoojciec i Pani Doktor poszli do pobliskiego meczetu na piątkowa modlitwę, a ja zostałam z położną. Pamiętam,  że po ich powrocie mialam juz potężne skurcze i Boga wzywalam po arabsku. Pamiętam,  że chłopu memu tak sciskalam dłon, że ledwo wytrzymał i że nie pozwoliłam mu iść czegoś przekąsic. Pamiętam,  że pytałam co chwilę jakie rozwarcie i że nie chce znieczulenia.
A potem już słowa, że on wygląda jak siostra i jego płacz i to, że z braku kocyka, którego zapomnieliśmy był owinięty w mój długi swetr i mógł czuć mój zapach ( należy mieć pieluchy i ubranka ze sobą,  ponieważ szpital niczego nie udostępnia, my zapomnieliśmy kocyków ).
Pierwsza dobę ( po tym czasie wychodzi sie do domu ) spędziliśmy w mojej sali, na życzenie i za opłatą mógłby nocować ze mną ktoś z rodziny. Dostałam cudowne posiłki i super opiekę i tu trzeba powiedzieć że w publicznych szpitalach w Tunezji sytuacja juz tak pięknie nie wygląda.
Jest brudno, kobiety rodzą praktycznie same, lekarz przychodzi tylko odebrać poród,  często są traktowane chamsko i wulgarne. Spia na jednym łóżku z noworodkiem i maja fatalne warunki sanitarne. Przy porodzie nie może być obecny mąż, cesarski są wykonywane w ostateczności. Mimo tego za pobyt w szpitalu płaci sie ok 100 DT.
Miałam porównanie, bo 6 tygodni przede mną tak rodziła żona szwagra i bardzo mi wtedy było przykro.
Połog w Tunezji wygląda tak, że przez 40 dni młodej mamie pomagaja kobiety z najbliższej rodziny, a ona sama zajmuje się dzieckiem. Z maluchem nie wychodzi się wtedy na dwór. W pierwsze dni przez dom przelewa się fala gości, których częstuje się tbicha ( jednogarnkowe danie z soczewica ), slodyczami i herbata z różnymi rodzajami orzechów. Goście zostawiają dzieciątku prezenty pod poduszka, najczęściej są to monety lub banknoty.
Ja oczywiście nie leżałam, werandowalam Berberzaka i nie korzystałam tygodniami z oferowanej pomocy ;)