niedziela, 12 czerwca 2016

Nie podlewaj burakow

Wiecie, ze ja tu sobie pisze zazwyczaj o tym co mnie cieszy, trapi, wnerwia, meczy. Czasem dosadnie, ostatnio bardziej w formie relacji streszczajacych co u nas ogolnie slychac.
Przyszedl chyba znow czas na dosadnosc. Znalazlam cudnego bloga- Janine.
Skomentowalam wczoraj pod jej wpisem, ktory udostepnila inna blogerka. Nie byl to zaden tam wywod, tylko jedno zdanie, wskazujace na moje nieszczescie na to, ze jestem w zwiazku mieszanym.
Zaraz sie znalazla pani-z-malej-litery, ktora wydedukowala, ze jestem uciesniona przez meza muzulmanka, ktora powinna sie wstydzic.
Tja, pani pewnie studiowala arabistyke, biegle wlada arabskim i na codzien ma kontakt z owa kultura, wiec wie co mowi.
Dobrze, ze mi wytlumaczyla kim jestem, bo myslalam, ze kobieta przecietna taka, mama, ktora pracuje, spotyka sie z kolezankami, ktore nawet ostatnio jadly tunezyjskie specjaly przygotowane reka Berberoojca. Dobrze ze sie nie potruly normalnie, bo taki uchodzca, czy jak oni sie zwa, to mogbly im czegos podsypac.
Nie wiedzialam, ze moja twarz nadaje sie na okladke ksiazki o umeczonej zonie Araba, co to w piwnicy siedzi, jest gwalcona, nie moze nawet sama isc po bulke do sklepu i ubiera majtki z golfem i hijab, zeby nikt nawet na nia nie zechcial spojrzec.
Dziwnym jest tez, ze Berberomaz pozwala mi blogowac, miec wlasne zdanie, klocic sie z nim nawet i posylac Berberzaki do placowek edukacyjnych, zamiast kazac im pasc kozy i chodzic w starych, brudnych ciuchach.
Strasznym dla jego muzulmanskiego ego musi byc to, ze gotuje, przynosi pranie z pralni, myje podlogi, a czasem nawet przyszyje guzik. Jednak to tylko w przerwach miedzy dlubaniem w bombach dla amatorow i wyczesywaniem brody do pasa, ktore to obie rzeczy robi, zeby za bardzo nie podpasc ziomkom, mogliby go wyklac za prace domowe.
Zal mi takich pan i panow, co to wszystkich wrzucaja do jednego wora i sa ekspertami w kazdej dziedzinie, bo cos sobie wygooglowali, albo slyszeli od kolegi, ktory widzial kiedys Araba, Morzyna, albo Turka.
Zamiast szerzyc swoje opinie zajmijcie sie ludzie soba, browara wypijcie, idzcie na impreze, bo mnie nie przekonacie, ze mam strasznie w zyciu. Szkoda waszego czasu i nie wasz to zreszta problem czy jestem muzulmanka, wypisana z kosciola niewierna byla katoliczka, czym gruba, glupia, szczesliwa czy nie.
Prosze pozamiatac swoje podworko, a nie wnosic gnoju na moje.

P.S. Prosze zwrocic uwage na to, ze teraz sie namnozy ekspertow od pilki noznej.

Zdjecie metafora, ktore ustrzelilam dzis rano i wcale nie na potrzebe tego posta.
Pokazuje, ze olewam buraczane wypowiedzi w internecie niczym Berberosyn podlewa nasz miniogrod.
Mozna je tez odczytac tak: nie warto z takkimi ludzmi dyskutowac, bo jest to niczy podlewanie roslin, im wiecej dyskutujesz ( podlewasz ) tym bardziej oni rosna we wlasnych oczach.