środa, 29 lipca 2015

Groch z kapusta

Miesza sie groch z kapusta! Chwile smiesznie i przesmieszne, z tymi, ktore lzami ociekaja, albo fochem wpierniczaja, albo uszy gluche czynia na mantry typu - Kup mi zabawke, bo jak nie to bede maludzil-.
Goraczki, ktore powoduja, ze twarz kilkulatka, wyglada jak lico niemowlecia.
Bieganie w bucie sportowym do tuniki, bo w laczku te paznokcie stopne niezrobione, zle wygladaja, zeby nie powiedziec, ze chujowo i kopyta do nich dolaczone bola juz w tych laczkach niemilosiernie.
Kwadranse w kolejce do lekarza, w ktorej slyszysz, ze ten sie uszkodzil na trampolinie, tamten na gimnastyce, a inny grajac w pile. Wszyscy czekaja oczywiscie na rentgena, tak jak twoje polamane i zdrowe, ktore chce koniecznie loda, bo jak nie to bedzie maludzil.
Niemoc wstawania rano, mieszajaca sie z przeklenstwami rzucanymi pod nosem i codziennym, rytualnym juz, porannym spacerem.
Zimne, orzezwiajace napoje z ciepla herbata do bulki drugosniadaniowej.
Zalatwianie telefoniczne i osobiste, wpinanie papierzysk do segregatora i dziwienie sie, ze juz trzeci jest pelny, kazdy na jeden rok tutaj.
Paplanie przez telefon i na zywo, przy morozonej kawie.
Dyskusja o tym, ze trzeba w koncu sobie kupic dirndl, bo mieszka sie w tej stolicy Bawarii.
Odliczanie do wakacji i swiadomosc, ze uplyna tak szybka, a ja razem z Berberowna pojde do tej samej szkoly.
Minuta za minuta, godzina za godzina, tworzy sie nasze zycie, pisze sie, czasem nas zaskakujac, czasem wymuszajac oklepane -A nie mowilam-.





piątek, 24 lipca 2015

Swietujemy

Uswiadamiam sobie, ze co chwile cos swietujemy!
Festyn w przedszkolu, pozegnanie nauczycielki, festyn w szkole.
To swietowanie pokazuje mi, jak szybko leci czas!
Dokladnie pamietam, podobne kadry sprzed roku czy dwoch lat, niby czlapalam chwile temu w zimowych butach, niby niedawno wygladalam z kuchni na Berberowne w pizamie, patrzaca z zachwytem na Berberoojca, rzucajacego kamieniami w daktyle rosnace na ogromnych palmach.
Jakby wczoraj ocieralam lzy tejze Berberowny, rozczarowanej nagroda w loterii fantowej,a juz dzis w loterii powiodlo sie o niebo lepiej, a Berberobratu wrecz rewelacyjnie, 5 losow, 5 trafien!
Niedawno nosilam na rekach, dzis patrzylam zafascynowana, jak w tradycyjnym stroju bawarskim, ma corka tanczy z partnerem.
Mistrzyni fochow, ktora czasem zachwyca spokojem, uprzejmoscia i wdziekiem.
Obok mnie stal natomiast kawaler, dla ktorego nie musze raptem nosic w torbie pieluch, tysiaca przekasek i wesolego miasteczka.
Swietujemy dorastanie, nasze nabieranie doswiadczenia, szlifujemy pokore, ogarniamy uplywajacy czas.
Wklepuje w twarz krem, chociaz wiem, ze nie wygladam tak ja dziesiec lat temu.
Farbuje siwe pasma, ktore robia sie coraz szersze.
Codziennie rano, czesze dlugie brazowe wlosy i widze, ze niedlugo ich wlascicielka bedzie musiala do tej czynnosci siadac, bo rosnie jak na drozdzach!
mamy setki powodow, aby swietowac.
Dzis powodem swietowania jest, setny post, ha!!!












wtorek, 14 lipca 2015

Uciekne

Lato, lato, ale u nas jeszcze nie ma wakacji.
Ciezko sie pisze, ciezko lekcje odrabia i trudno rano wstaje, szczegolnie po upalnych nocach.
Na dworze dlugo jasno, a tu matematyka, tam co innego.
Rano godzinka na wyszykowanie i ruszamy w trojke, ja z tornistrem na plecach, reszta za mna.
Od punktu A do B, dzien uplywa na podobnych czynnosciach i rozmowach.
Czasem ratuje sie jokerem, czyli telefonem do przyjaciol i mamy.
Raz w tygodniu uciekam na babskie sniadania, z mrozona kawa i swojskimi buleczkami.
Sprzatam, a gdy skwar, to nie gotuje.
Marudze i zapowietrzam sie, ze bez sensu moj trud i znoj, jak oni mi przeciez swinia niemozebnie, rolewaja, zapiaszczaja, rozrzucaja ciuchy i swoje zabawki.
Fochuje, ze juz nigdy wiecej nie bede sprzatac, przenigdy, mrucze z mopem w rece.
Wcale, stekam, rozwieszajac pranie.
Strajk zrobie i macham szmatka.
Uciekne, mysle, jadac autobusem na zakupy.
Oddale sie  w rodzinne strony- sama. Do mamy, do znajomych, na grilla, na wczasy pod grusza.
Potem Berberzak ciagnie torbe z ksiegami do biblioteki, a Berberowna wypozycza ksiazke o Mozarcie. Znajoma psina, lize nas po rekach przez plot, motyl przysiada na kwiatku.
Oni mrucza cos o kochaniu i mamusi...
No dobra, to ja jeszcze ten ostatni raz sprzatne i uciekne dopiero nastepnym razem, ok?