niedziela, 9 lutego 2020

Po długiej przerwie

Niedziela jest dziś słoneczna niemożliwe. Jak to się zaraz człowiekowi chce, jak mu słońce na twarz poświeci!
Chce tak bardzo, że na balkon wyjdzie na chwilę i ani się obejrzy, a już suche listki obcina, kąty wymiata, przestawia, ustawia.
Pranie wywiesi, bo to całkiem inne takie z dworu i nawet posta zaczyna klecic po nieprzyzwoicie długiej przerwie.
Ci co nas obserwują na fb czy instagramie, to wiedzą, że w chwili obecnej moja ulubiona forma przekazu są zdjęcia.
Nie żebym była jakaś wyjątkowa w tej dziedzinie, ale lubię je robić, przeglądać, wybierać. Mam zdjęcia w telefonie, starym aparacie, albumach, na fb, insta i tutaj na blogu.
Tak sobie marzę, że na 50 to sobie zazycze lustrzanki i pójdę na kurs fotografii, bo dlaczego nie marzyć, nie mieć planów na przyszłość?
O naszej końcówce roku mogę powiedzieć, że była intensywna. Był spontaniczny 24h wypad pociągiem do Pragi, był zaplanowany wyjazd świąteczny do domu rodzinnego, a potem tydzień w Krakowie. Ten czas spędziliśmy w komplecie, co bardzo lubię, mimo tego, że nie zawsze przypomina to idylle. Nie szkodzi, w końcu życie to nie pozowane zdjęcie i w trakcie zwiedzania nieraz bolą nogi, wkurzaja tłumy, pogoda nie chce współpracować, zapomni się plecaka w pksie i tym podobne.
Z tym, że potem jest co wspominać i z czego sie pośmiać. Można doładować akumulatory u przyjaciół, nacieszyć się świąteczna atmosfera i bliskimi. Można zobaczyć nowe miejsca i czuć, że wykorzystało się produktywność czas.
Zostawiam Wam kilka kadrów z naszych wycieczek, Świąt, no i grudniowych urodzin Berberzakow oczywiście :)