poniedziałek, 23 stycznia 2017

Takie nudne 2 tygodnie

Dawno nie pisalam, bardzo dawno. Pierwszy raz od zalozenia bloga minal miesiac bez conajmniej jednego posta.
Nie znaczy to, ze u nas nic sie nie dzieje, albo dzieje sie zle. To zwyczajnie jakis etap w moim zyciu, faza, w ktorej im wiecej na glowie, tym mniej weny do tego, zeby usiasc i sie rozwinac w opowiadaniu.
Ci, ktorzy nas obserwuja na fb czy instagramie wiedza, ze tam regularnie pojawiaja sie zdjecia i krotsze czy dluzsze opisy naszej rzeczywistosci. Na blogu natomiast przycichlo, dlatego tym bardziej cieszy mnie, ze jednak codziennie widze tutaj ruch.
Ostatnio najwazniejsza rzecza, byl nasz wyjazd do Polski na Swieta. Jest to moment, na ktory wszyscy czekamy, pelzniemy w jego strone resztkami sil, rozjasnia on nam mroki zimowych switow i dodaje otuchy w chorowaniach i slabosciach.
Przygotowujemy sie do niego posrod imprez adwentowych i pieczenia ciasteczek, gdybamy jak bedzie tym razem, przygotowujemy prezenty.
Jechalismy na noc przed Wigilia, bylo to mega stresujace, bo ja wpadlam do domu po robocie i zapinalam na ostatni guzik to, czego Berberomaz nie zdazyl, na autobus lecielismy nerwowym galopem. Wnocy co rusz spogladalam na czerwone cyfry zegara.
A potem byl juz poranek Wigilijny i usciski, lzy, sniadanie z polskim chlebem i roznoszenie prezentow.
Berberomalz zamknal sie w kuchni z Berberobabcia i przygotowali wieczerze, po ktorej z blysczczacymi oczami odpakowywalismy prezenty od Dzieciatka.
Byly kolejne dni pelne opowiesci, ktore nazbieralismy w ciagu calego roku, smiechu, szybkich i wolniejszych plotek przy kawie.
Spotykanie znajomych za rogiem i gadka o wszystkim i niczym, ktorej tutaj tak bardzo mi brakuje.
Byl Sylwester emerytow i budzenie Berberowny o polnocy, w koncu pierwszy raz w zyciu dala rade obejrzec.
Swietowanie jej urodzin z tortem Judo i kreglami tez bylo.
Byly dwa tygodnie, ktore cenie z wiekiem coraz bardziej, bo jestem z bliskimi, bo minal kolejny rok, za ktory moge podziekowac,. Te dwa tygodnie dodaja mi sil w mrozne poranki, gdy czekam na spozniony autobus, gdy zagryzam zeby i odbieram chora Berberowne ze szkoly.
Mysle o nich, kiedy brak mi biegania po rodzinnej miescinie, wyjscia na targ w sobote i mamy oraz przyjaciol.
Przeciez znow beda kolejne Swieta, niby tak samo banalne, ktos rzeklby ze nudne, ale dla mnie wyjatkowe i takie jakie lubie.