wtorek, 31 marca 2015

Uchodzcy

Gotowalam wlasnie piaty dzbanek kawy w przedszkolu (kawka dla rodzicow byla), a wtedy zadzwonil Berberotata.
Pierwszym zdaniem bylo - Nie denerwuj sie kochanie -, wiec sie zdenerwowalam jak cholera.
Nie docieralo do mnie, co on za glupoty mi gada przez ten telefon, to niemozliwe przeciez, zeby nas Miasto Monachium wywalalo z pensjonatu.
Za oknem widzialam domki, wlepialam oczy w cieknaca po dzbanku kawe i czulam sie, jakby ktos mnie uderzyl, z calej sily w twarz! Zaplakalam, przyjaciolka zaczela tulic...
Wrocilam do domu, zaczelam sie rozbierac jak automat, z mojego pieknego szala posypaly sie srebrne paciorki, pewnie zerwala sie nitka.
Czyz to nie piekna literacka metafora? Koraliki rozsypaly sie tak, jak nasze zycie, jak moje logiczne myslenie, jak to co sobie miesternie zbudowalismy!
Pierwsza mysl po tym bolu, jak powiedziec Berberzakom, jak maja mi przejsc przez gardlo te slowa?
Wyprowadzamy sie, bo ktos zawalil, mial kaprys, chcial sie wykazac. Wyprowadzamy sie i to nie na mieszkanie, na ktore czekamy tyle czasu, tylko na kolejny pensjonat i to nie wiadomo gdzie?!
W weekend umieralismy psychicznie, podstawowe czynnosci wydawaly sie trudne, jak wspinaczka wysokogorska.
W poniedzialek zaczelam obdzwaniac prawnikow i stwierdzilam, ze musze powiedziec Berberzakom, bo inaczej peknie mi serce...
Powiedzialam, nie upiekszalam, tlumaczylam.
Berberek tego nie ogarnia (Boze, czego ja wymagam od 4ro latka)?
Berberowna zadawala logiczne pytania.
Dlaczego musimy sie wyprowadzic? Odpowiedzialam, ze dlatego, ze maja przeniesc swietliczanke od lekcji z piwnicy do naszego mieszkania.
Czemu akurat teraz? Dlatego, dziecko, ze ktos pewnie zawalil swoja prace i chce sie pozbyc klopotu. Dlatego, ze dla urzednikow liczy sie papier, a nie czlowiek.
Powiedzialam, ze ja tego nie wiem, ze jestem w szoku i jest mi smutno.
Powiedzialam, ze nie rozumiemy tego my dorosli, wiec ona tym bardziej nie musi.
Przerzeklam, ze bede robic wszystko, aby mogla zostac w swojej szkole, bo wiem, jakie to dla niej wazne.
Tulilam i mowilam, ze to my jestesmy domem, ze najwazniejsza jest nasza milosc.
Calowalam, wycieralam lzy i opowiadalam o dzieciach, ktore uciekaja przed wojna ( zna takie osobiscie, bo duzo tutaj uchodzcow wojennych z Syrii ), albo sa chore. Opowiadalam o dzieciach dyplomatow i wojskowych, ktore czesto musza sie przenosic, w rozne zakatki swiata. Dawalam przyklady tych, ktorzy maja sie gorzej.
Powiedziala, ze Ci ludzie, ktorzy nam to robia, to swinie, ze ona by tak nikomu nie zrobila i ze sa jebnieci...
Nie przygotowywalam sie do tej rozmowy, mowilo serce, mowil bol.
Nie chowam sie ze lzami po katach, nie mowie ze bedzie super dobrze, albo ze uda sie to odkrecic.
Uwazam, ze moim obowiazkiem bylo powiedziec to na glos, bo gdyby widzieli nas ryczacych i przerazonych po katach, to mogliby sobie pomyslec Bog wie co i bac sie zapytac.
Czesto powtarzam Berberownie, ze zycie jest niesprawiedliwe, teraz musi sie o tym przekonywac.
Ja osobiscie przestaje wierzyc w socjalne niemieckie panstwo, ktore wspiera i chroni swoich obywateli.
Skoro ida po trupach do celu, to my jestesmy uchodzcami wojennymi biurokracji!!!


środa, 18 marca 2015

Zamach

Czuje ogromna radosc, bo slysze jego krzyk -le, le- placze!!! Po arabsku -le- znaczy nie.
Jestesmy szczesliwi, w ten sloneczny, tunezyjski piatek.
Wtedy jeszcze nie wiemy, ze kilkaset kilometrow od naszego domu i kilka godzin zanim urodzilam Berberka, pewien chlopak, wylal na siebie, w akcie desperacji i na znak protestu, kanister benzyny i dokonal samopodpalenia.
Kilkanascie dni pozniej zmarl, a na jego pogrzebie bylo tysiace osob.
W Tunezji nastapila eksplozja protestow, nazwana pozniej Jasminowa Rewolucja.
Z kraju wycofano turystow, wprowadzono godzine policyjna, widok uzbrojonych patroli stal sie powszedni, jak szum palm na wietrze.
Nagle zycie zamarlo, nie bylo turystow, a wiec i pracy, a co za tym idzie rowniez pieniedzy.
Smsami i telefonami uspokajalam rodzine i bliskich w Polsce, ze u nas wszystko ok.
Jednak strach towarzyszyl mi caly czas, bo przeciez mialam w domunoworodka i mala Berberowne. Berberek i Berber nie mieli paszportow, wiec gdyby cos zaczelo nam grozic, to co bym zrobila? Co moglabym zrobic, dokad uciekac z rodzina?
Gdy Berber wychodzil jeszcze czasem do pracy wieczorem, tlumaczylam samej sobie, ze sie nie boje, ze nie przeraza mnie to, ze jestem z dwojka malych dzieci w domu posrodku nikad, ze dom tem ma drzwi z trzech stron, ktore mozna wywalic pchnieciem nogi!
Codzienne zycie stalo sie trudniejsze, w sklepach zaczelo brakowac oleju, cukru, gazu, mleka- wszystkiego!
Telewizor byl wlaczony caly czas, obgryzalismy paznokcie, patrzac co sie dzieje.
Z tego okresu, najglebiej zapadly mi w pamiec obrazy, gdy wszyscy, non stop ogladali wiadomosci i ja, patrzaca na mojego syna, ktory w wieku kilkunastu dni, spal slodko na naszym malzenskim lozu, a ja ze lzami w oczach, przygladalam mu sie i myslalam, co bedzie jutro, za tydzien...
Dzis te wspomnienia wrocily ogromna, przytlaczajaca fala, bo w dzielnicy Bardo, w Tunisie, dokonano zamachu. Zgineli rowniez Polacy!
Straszny to dzien, wierzcie mi, ze nie tylko dla ofiar i ich rodzin, ale rowniez dla Tunezyjczykow.
Oni odczuja to najbardziej, ci zwykli ludzie, ktorzy pracuja ciezko, za pare groszy w hotelach. Odczuja to piekarze i lekarze, sklepikarze i wszyscy Ci, ktorzy w najmniejszym nawet stopniu sa powiazani z turystyka, a ze turystyka jest istotna galezia tunezyjskiej gospodarki, w kosc dostana wszyscy.
Po rewolucji, gdy nikt nie przylatywal, ludzie kradli, zeby moc kupic dzieciom cos do jedzenia.
Nie wiem co byloby z nami, gdybysmy nie sprzedali naszej wypozyczalni quadow i nie mieli oszczednosci, za ktore zylismy, i dzieki ktorym wyjechalismy w koncu z Tunezji.
W tej chwili to nie jest istotne, jaki idiota i dlaczego, dokonal tego ataku.
Cierpiec beda zwykli obywatele i wierzcie mi, to nie sa brudasy, ani czlonkowie ISIS, to ludzie, tacy jak my, ktorzy po prostu urodzili sie w innej wierze.
Oni potepiaja takie zachowania i sa nimi zbulwersowani.
Zbulewrsowana jestem i ja, bo czesc mojego serca jest tunezyjska, bo moje dzieci i maz sa Tunezyjczykami i maja tam swoich dziadkow, ciocie i wujkow.
Nie moge czytac wiadomosci, bo wspomnienia mnie przerastaja, a glupie, rasistowskie komentarze, doprowadzaja do lez zlosci.
Wstyd mi za takich ludzi, wstyd, ze nawoluja do zemsty, ze wyzywaja od najgorszych.
Strach sie bac, strach zyc, w takiej Europie.
Czy taki komentujacy, jest w tym momencie lepszy od idioty, ktory wymysla i wykonuje takie ataki? Pewnie gdyby dac mu bron i powiedziec to twoj wrog, strzelilby bez wahania!
To dlugi i osobisty post, napisany pod wplwyem emocji.
Skladamy kondolencje wszystkim bliskim ofiar zamachu.



środa, 11 marca 2015

Suma szczesc

Zastanawiam sie czasem, tak nostalgicznie i w towarzystwie glosnych westchnien, czy gdybym sie nie zakochala na zaboj, bylabym tym samym czlowiekiem?
Gdybym nie przepadla po tym jednym usmiechu, gdybym sie nie dala calowac na blekitnej lagunie, gdybym nie powiedziala tak w pastelowej sukience, gdybym postanowila, ze dzieci, to dopiero jak bedziemy miec ustabilizowane zycie...
Kim balabym dzis, gdybym nie kolysala brzucha ciazowego dwa razy ( och, jak ja lubilam ten stan, to bycie kolyska, te kopniecia od srodka, patrzenia jak moj arbuz peka w szwach)?
Czy gdybym wyszla za Polaka, byloby calkiem inaczej, czy rozwinelabym sie, cofnela, byla inna mama?
Jakie bylyby moje dzieci?
Dzis wiem, ze nie placze, gdy zostaje na chorobowym, bo Berberzak ma np. zapalenie spojowek.
Ciesze sie wtedy, ze moge troche odpoczac, przynajmniej na jednej plaszczyznie.
Wiem tez, ze umiem wiecej niz tylko usmazyc kotleta w panierce i zrobic salatke.
Przeobrazilam sie w kucharke, dosc dobra i cukiernika, ktory lubi piec ciasta!!!
Umiem zrobic zupe baze, z ktorej wyczarowuje krem z groszku, zupe dyniowa, ze o zwyklej pomidorowej nie wspomnie, a ten zachwyt w oczach Berberzakow!
Wiem co to sa transformers, jak odczytac instrukcje skladania duperel z jajek niespodzianek i klockow lego.
Smieje sie na Spongebobie i jeszcze kilku innych kreskowkach.
Mam gdzies, ze moje dyplomy sie kurza w szufladzie, bo znam swoja wartosc, co ostatnio zostalo mi udowodnione.
Serce mi rosnie, gdy Berberowna objasnia mi w trakcie wieczornego powrotu do domu, ze ksiezyc swieci, bo odbija promienie sloneczne i ze wie to, bo wyczytala.
Wzruszam sie, gdy Berberek podbiega i wciska mi swoja lapke w dlon, zeby isc ze mna i spiewac mi przedszkolne piosenki.
Stwierdzam, ze jednak dysponuje cierpliwoscia, gdy po raz enty poprawiam moje trzyjezyczne Berberzatka.
Nie, jednak bez nich bylabym kims zupelnie innym.
Zmienili mnie oboje.
Pierwsza nieco sprowadzila na ziemie i nauczyla, co znaczy miec dziecko i je kochac bezwarunkowo, nawet gdy jest ciezko.
Przybycie Drugiego stalo sie pewnym rownowaznikiem, pokazujacym jak bardzo moze sie roznic rodzenstwo i ze kazde z nich jest wyjatkowe.
Oboje pokazali nam, ze bycie Rodzina, to suma malych szczesc :)

P.S. I nadal daje sie calowac, nie tylko na blekitnej lagunie...




niedziela, 8 marca 2015

Ulica 8 Marca

-8 Marca, to nie tylko Dzien Kobiet, ale rowniez ulica, na ktorej stoja tylko 4  bloki...
W jednym z nich wychowalam sie ja, na 8 Marca gralam w klasy, skakalam przez gume, biegalam z kromka chleba, spedzalam cale dnie na podworku zujac gume donalda i wymieniajac sie naklejkami, z kolezankami.
Tym bardziej lubie 8go Marca.
Lubie, jesli jest taka pogoda jak w ten weekend, czyli wiosenna, cudownie sloneczna, wyciagajaca nas cieplem z domu, zmuszajaca do spedzenia czasu na placu zabaw, wywieszenia prania na zewnatrz, zeby pachnialo wiosennym wiatrem i trawa i sloncem!
Kochane Kobiety, najlepszosci na kazdy dzien zycia!!!

Byc jak czlek- pajak i wspinac sie, wspinac bez konca

Berberosiora rusza w pogon

Takze ten, teraz bede sie wdrapywal profesjonalnie

O, wlasnie tak

Kamien piekny znalazle, przyklepie go piachem

Ciezka to robota

Trzeba zaangazowac pomagierow

Wyszedl nam piaskowy ludek

Bazie wylazly

Ciao, bella! Moze sie przejedziemy?

Grazie, ale ja wole na placu polatac

- Mamo, a wiesz, ze krokusy sa trujace?

- Jak ich nie bedziesz jadla, to nic Ci nie bedzie

- Zreszta tak pieknie wygladaja

- Jeden Berberoojcu na ramieniu przysiadl

- Nie gadaj, ja wole moj nowy samolot

- Zobacz, tak dziala, tylko oddaj za chwile, zebys nie zepsul...



czwartek, 5 marca 2015

Oprocz

Wstajesz rano, a tu wow, wszystko biale!
Berberzaki sie ciesza, bo spadl snieg i jest pieknie.
Ja klne, nie tylko pod nosem i wyciagam sniegowce, bo botki by sie zeszmacily!
Boli mnie pol glowy, jakze czesto od kiedy mieszkam tutaj, w tym miescie.
Podobno mamy tu taki specyficzny wiatr, ktory wielu ludziom przynosi globusa.
Pelzne do swojej szkoly, a tam pani sekretarka wrecza mi jakas ankiete, ze slowami:
- Skoro Pani jutro jest u nas ostatni dzien, to niech Pani wypelni.
- Ze co do jasnej ciasnej, jaki ostatni dzien?-mysle
Glosno pytam kulturniej.
No tak, bo Pani coach nie przedluzyla, dziwne to jakies, watpia ze zapomniala...
Ja watpie, ze nie. Nie wiedziala i juz, zdala sie na to, ze ja sama sie zajme.
Jednak, to nie moja broszka, nie wiedzialam i sie nie zajelam.
Znalezc tez jej nie moglam, miala byc- nie bylo. Latalam z czwartego na trzecie, co jakies pol godziny.
Obgadalam z prowadzacym, wyslalam jej wiadomosc, przedluzy sie...
W poniedzialek tez na termin musze do urzedu, bo Pancia od spraw pracowych chce mnie ujrzec, niewazne ze niedawno bylam, Pancie zmienili, wiec trzeba isc klamke wytrzec, blee.

Oprocz blekitnego nieba, nic mi wiecej nie potrzeba...

Mam nadzieje, ze u Was spokojniej!

niedziela, 1 marca 2015

Zen(ek)

W piatek szukalam wiosny i wewnetrznego zen-ka...
Poszlam odebrac Berberowne ze swietlicy i skrecilam w skrot przez park.
Wiosna wisiala w powietrzu oraz wyzierala sposrod trawy przebisniegami i krokusami. Koniki spogladaly zza ogrodzenia.
Szlo mi sie lekko i rzesko.
Wial chlodny wiatr, wiec zadzierzgnelam na glowe moja nowa, gwiezdzista chuste.
Pogoda i koniki, zachecily nas rowniez do powrotu owym skrotem.
Berberowna konie uwielbia, gdy byla dziewczeciem djerbijskim na sasiednim ranczu spedzala cale godziny.
Nadawala koniom imiona, karmila je niedojedzonym jablkiem, jezdzila na nich i w ogole byla maskotka na ranczu.
Teraz, gdy tylko napotka konia na swej drodze, zachwyca sie nieodmiennie.
Tak bylo i teraz, jako ze caly swoj prowiant wchlonela w szkole, zwierz dostal tylko pic z butelki.
W dalszej drodze mowila nieustannie, lecz powierzyla mi takie sekrety, ktore sa objete tajemnica...wiec z cytowania nici.
Po powrocie zachwycala sie pomidorowa z literkowym makaronem i przygotowala sie do treningu Judo
- Wiesz mamo, ze ja nie moge duzo jesc przed treningiem...
- Ano wiem :)
A wczoraj byly laskotki w poscieli, cynamonowe latte, rzucanie pilka i smiech do rozpuku.
Byly ciasteczka bananowo- owsiane zrobione przez Berberowne i wchloniete przez nas ( dwa banany rozciapac, dodac kilka lyzek mleka, szklanke platkow owsianych, garsc orzechow i siekanej czekolady, wymieszac, odstawic na 10 minut, wykladac lyzka na blache i splaszczyc dlonia, piec w 180 stopniach przez 20 minut).
Dzis byly maslane rogaliki na sniadanie, owoce pod kruszonka i leniuchowanie.
Wiosna zniknela, zen sie pojawil.
Niech sie rozgosci, bo czeka go zabiegany tydzien.
Jesli sie zgubi, znow wyjde go poszukac na skroty, albo poszperam w domowych katach i szklance pachnacego latte :)