piątek, 30 stycznia 2015

Szuflada

Nie wiem sama jak napisac...
Rozmawialam dzis z Berberobabcia przez telefon. Berberowna narzekala, ze jej za glosno, to poszlam do kuchni. Nagle uslyszalam huk spadajacych rzeczy i serce mi zaczelo walic. Wchodze do pokoju, ta siedzi na fotelu, a szuflada z mebli urwana, aparat i tablet leza na podlodze.
Szuflada ta, na ktora ma zakaz, bo ona na sprzet i dokumenty.
Wscieklam sie, nakrzyczalam na nia, jak nie wiem co...
A potem sie poplakalam do telefonu, ze mnie wykancza to jej psucie wszystkiego ostatnio, te urzedy, w ktorych sie nie da nic zalatwic, ten jeden pokoj, w ktorym juz ledwo wytrzymuje.
Siedziala cicho, a ja dlugo nie moglam sie uspokoic, nie mialam ochoty ani z nia rozmawiac, ani na nia patrzec.
Poszla na judo...
Berberoojciec naprawil pokaleczona szuflade, sprzet dzialal, a ja sobie uswiadomilam, ze ona musiala wejsc na fotel i stracic rownowage.
Poleciala wiec z impetem i wtedy jeszcze bardziej sie zdolowalam, bo mogla sobie cos zlamac, zeby wybic, wpasc na szybe...
W takich momentach walczy we mnie zlosc z przerazeniem.
Zlosc, bo nie pomysli, bo nie uwaza...
Przerazenie, bo przeciez moglo sie stac cos okropnego...
Przyszla po treningu. Przeprosila, ja tez...Tak obie od serca.
Za chwile bylo tak jak zwykle, czyli ogluchniecie na wszelkie prosby!
Staralam sie nie denerwowac, bo to dziecko przeciez.
Ona jest zywiolem, przywodca, animatorem. Jest inteligentna i wygadana, no i te rece, to juz ja zawsze swedziec beda...
Czasem, jak pytam czemu tak robi, to odpowiada:
- Taka sie juz urodzilam
- Zapytaj sie mojego mozgu
A ja czasem mowie, ze kocham ja zawsze, ale w takich momentach nie lubie.
Mysle, ze to w porzadku...
Uwazam, ze powinna wiedziec, ze czasem zwykle -Przepraszam- nie zalatwia sprawy, ze komus sprawia przykrosc, ze ma sie do niej zal.
Nie umiem schowac swojego charakteru do kieszeni i ze stoickim spokojem reagowac na furie, ataki histerii czy slowotok w nieodpowiednim miejscu i czasie.
Berberowna tez ma silny charakter, bardzo.
Potrafi bronic swego zdania i pogladow, potrafi argumentowac, ale tez dostac spazmow, jak to 8mio letnia diva.
Nie jest latwo, nie jest cukierkowo, ale kto powiedzial ze bedzie?
Chcialabym, zebysmy sie dogadywaly, rowniez za kilka lat i zeby wyrosla na fajna mloda kobiete...










poniedziałek, 26 stycznia 2015

Zabawki na sniegu

Podnioslam wczoraj rolete i cichaczem zawolalam Berbera, bo wszystko bylo biale.
Polazl wiec do pokoju i zrobil to samo, a wtedy okrzykom radosci i zachwytu, nie bylo konca.
Snieg, sniegu mnostwo, puch zimny i skrzacy zawladnal nasza wioska i ogrodkiem.
Jak spada snieg, to wszystko pachnie inaczej, inaczej odpowiada echo i w ogole robi sie jakos ciszej, jakby snieg byl izolacja od trosk codziennych.
Mimo tego, niedziela byla jakas zachwiana, dla mnie...
Przy robieniu porzadkow Berberowna rozdarla jape, ze Berberoojciec wyrzucil jej karton z lego friends.
Wyla, zlorzeczyla, az wyszlam do kuchni, w ktorej z tego wszystkiego pozarlam sie z owym ojcem.
Karton lezal metr od niej, przykryty poduszka...
Podalam obiad, jakbym miala drugi, albo trzeci pokoj, to pewnie bym sie zaszyla pod jakims kocem, a tak z nerw i zeby ich nie sluchac, ugotowalam.
Po obiedzie, poczlapalam za szafe i zasnelam, wiec oczywiscie obudzila mnie Berberobabcia- telefonem.
Po ponownym zamknieciu oka, Berberzaki- porykiwaniami z ogrodka...
Powiem Wam, ze mnie doprowadzali do szalu juz.
Z drugiej strony myslalam sobie, ze dupowa ze mnie matka, bo powinnam z nimi sie walkowac po tym sniegu, zachwycac sie ich rumianymi jak pomidorki buzkami, itp.
Mnie jednak chcialo sie tylko kawy, czekolady i rozciagania cielska na kanapie.
A wieczorem, jakby na komende, telefon zadzwonil.
Przyjaciolka marnotrawna sie odezwala, wiec zaszylam sie, tym razem, w kibelku. Berberowna przylazla, bo nas namierzyla i dolaczyla do smiechow i plotek.
Humor sie poprawil, po dawce rechotow, zapowietrzen ze smiechu i gadania o glupotach.
Dzis, chcialo mi sie wyjsc na plac, zeby ogladac rumiane poliki i anioly na sniegu.
Dzis, byla na tym placu goraca kawa i my- mamy z paluchami u stop, ktore stracily czucie.
Dzis, bez problemu tarabanilam sie z tymi brudnymi i mokrymi ciuchami, ktore mialy bliski kontakt ze sniegiem, do pralni.
Dzis, nie bylam zla, gdy po wyprobowaniu nowej pomadki, Berberzak stwierdzil, ze mama wyglada jak klaun.
A co tam! Przymknac trzeba oko, czasem dwa i napic sie kawy na placu zabaw w mrozny dzien.
Powiedziec sobie, ze foch to foch i kiedys przejdzie.
Pomyslec, zanim sie powie.
Poprosic Berberowne, zeby wlozyla zdjecia do albumu, bo uwielbia takie zajecia.
Pozachwycac sie kolorowymi zabawkami na pieknym sniegu...









wtorek, 20 stycznia 2015

Padnietym byc

Bylam dzis cieniem siebie, zmeczenie i niemoc mnie ogarnely.
Polozylam sie, suche pranie lypalo na mnie z wyrzutem z suszarki.
Zasnelam, porwana przez zdradliwe cieplo koldry.
Morfeusz nie obejmowal mnie jednak dlugo, bo oto Berberzaki, spragnione obiecanych nalesnikow, predko mnie z oych ramion wyrwaly.
Powiem Wam szczerze, ze o maly figiel (jak mawia Berberobabcia) sie nie poplakalam, bo mi spac nie dali.
Wlokac swe nogi, ktorym wydawalo sie, ze naleza do staruszki, przemiescilam sie do garow i popelnilam nalesniki.
Oferta taka padla, poniewaz nawet obiad wyszedl mi dzis niewyjsciowy, jak na moje mozliwosci.
Potem ulokowalam sie za szafa i tam...
Berberowna przeczytala mi dwie pozycje z encyklopedii dla dzieci (po polsku).
Ja przeczytalam Berberkowi Loraxa.
Przy tych czynnosciach doszlam do siebie na tyle, zeby zrobic im kolacje i ochlapac ich prysznicem przed spaniem.
W takie slabe dni, doceniam to , ze zwykle jestem energiczna i zdrowa jak kon.
W takie dni, pozwalam sobie na to, zeby nie zmuszac sie do robienia tego, do czego sil mi brakuje.
Niech ten kurz sobie odpoczywa, brud w lazience, brudzi jeszcze bardziej.
Trzeba czasem zwolnic, pozwolic sobie na bycie niemrawym, marudnym, albo spiacym.
Byle jutro sila i zdrowie sie znalazly i juz!


środa, 14 stycznia 2015

A Ty?

Wnerwia mnie nagonka na Jurka Owsiaka!
Pamietam, jak nasz proboszcz darl sie z ambony, kiedy graly pierwsze finaly orkiestry, zeby nie wrzucac, bo sekciarze itp...
Wolontariusze nie mogli stac z puszkami pod kosciolem.
Ja zawsze szlam wrzucic cos, tam gdzie byli.
Kiedy mnie nie bylo i nie ma w Polsce, prosze mame, zeby nie zapomniala i nie zapomina... Zawsze oglada Swiatelko do Nieba.
Berberowna po urodzeniu, miala badany sluch sprzetem z serduszkiem.
Przyjaciolka plakala, gdy po powaznej operacji kregoslupa lezala na specjalistycznym lozku z serduszkiem. Plakala, bo sama zawsze wspierala Orkiestre.
Jak ktos nie chce, to niech nie wrzuca, ale tez niech nie oczernia.
Co Ty robisz dla innych? Tak z reka na sercu...
Oddajesz krew, jestes w bazie dawcow szpiku, jestes wolontariuszem, dajesz pieniadze na jakis cel?
Robisz chociaz jedna z tych rzeczy? Bez nadecia i dla wlasnej satysfakcji? Dla czystej radosci niesienia pomocy? Zwyczajnie- dla potrzebujacych ludzi.
Kazdy z nas, w kazdej chwili moze stac sie potrzebujacym i chcialabym wierzyc, ze sa osoby, ktorzy robia cos, bo maja wielkie serce!
Nie trzeba byc Owsiakiem, albo inna znana osoba, ktora pomaga i ktorej pomoc widac golym okiem.
Jest wiele dobrych serc, ktore robia cos kazdego dnia, tygodnia, miesiaca i ich male gesty niosa pomoc, ulge w cierpieniu innym. Mijasz ich na ulicy i nawet nie wiesz, ze ten ktos, byc moze uratowal czyjes zdrowie lub zycie.
Uwierz mi, nawet jesli nie mozesz wydac pieniedzy, mozesz pomoc w inny sposob.
Czesto usmiechem, gestem, pytaniem.
Innym razem krwia, wpisem do bazy danych dawcow szpiku, karteczka w portfelu, na ktorej zakreslisz, ze mozna pobrac Twoje organy.
Brzmi brutalnie? Nie chesz o tym myslec. Jednak musisz, to czesc zycia...

Berberobabcia wysylala nam serduszka i do Tunezji i do Niemiec. To mamy juz prawie 2 lata na meblu :)

niedziela, 11 stycznia 2015

Inspiracje urodzinowe

Wiecie Kochani, ze u nas grudzien, to czas szalony i pedzacy.
W grudniu Berberzaki dwa maja urodziny, wtedy tez jestesmy juz swiateczni w myslach i bardziej polscy.
W tym roku postanowilam, po raz pierwszy zrobic Berberkowi przyjecie urodzinowe. Takie dla nas i jednoczesnie dla kilku kolegow z przedszkola.
Dlugo myslalam jak to zrobic, bo miejsce jest u nas towarem deficytowym.
Z pomoca przyszla mi kolezanka i mama przedszkolna, oferujac po prostu swoje mieszkanie, ktore jest pokazne.
Pomysl byl fajny, bo Berberzatka czesto tam chadzaja, a wiec czuja sie wlasciwie jak u siebie.
Chcialam, zeby urodziny mialy jakis motyw przewodni. Do wyboru byl Zygzak McQuinn i Piraci ( ci troche z moja podpowiedzia ).
Padlo na piratow i sami przyznacie, ze temat to wdzieczny i latwy.
Przygotowujac sie do imprezy, zakupilam piratowe zaproszenia, serwetki w paski, a do nich podobne papierowe talerzyki.
Kupilam girlande z napisem -Happy Birthday- oraz cukrowa nakladke na tort z rybkami, odkurzylam statek piracki z FisherPrice i do prezentow tez dorzucilam pare pirackich drobiazgow. Figurke pirata z Playmobile i piratowa pizame, ktorej gora robila za stroj Berberka w trakcie urodzin.
Kolezanka zrobila nam niespodzianke i upiekszyla mieszkanie.
Na drzwiach zawisl napis na tle czarnej bibuly -wejscie dla piratow-
W korytarzu na malych gosci czekal kufer skarbow, z naszyjnikami, cennymi kamieniami i muszlami (jeden z prezentow slubnych znajomej).
Stylowy zyrandol nad stolem jadalnym, pokryl sie pajeczynami i zaswiecil girlanda swaiatelek z duchami, ktore strasza na statkach pirackich.
Dla dzieciakow bylo w ofercie robienie rybki z balona.
Nadmuchujemy balon, zawiazana koncowka robi za rybie usta, z kolorowego papieru wycinamy pletwy oraz ogon i przytwierdzamy je tasma klejaca, doklejamy ruchome oczka.
Ryby skonczyly jako pilki nozne, wiec pozytek byl podwojny.
Wystawilysmy tez gry, w ktorych lowimy rybki na magnes.
Uwazam, ze impreza wypalila, bo i goscie i jubilat nie narzekali :D
Gwozdziem programu bylo zdmuchiwanie swieczek, bo nie wiedzac o tym kupilam takie, ktore sie ponownie zapalaja :)
Zdmuchiwaniu nie bylo wiec konca...












Z urodzinami Berberowny bylo latwiej.
Obchodzilismy je tradycyjnie w Polsce i byla to raczej kawka dla mojej i jej przyjaciolki.
Razem chodzilysmy w ciazy i panny tez sie lubia.
Udekorowalam wiec pokoj stolowy Berberobaci, upieklam tort jak dla Bereberka, tyle, ze polewa byla w wersji rozowej.
Dokupilam ciasto i przekaski i popoludnie lecialo.
Dziewczyny narzekaly na Berberzaka, ktory w ten dzien byl upierdliwy i na odmowy zabawy z ich strony reagowal rykiem.
Jednak przy nawlekaniu koralikow wszyscy sie zgodnie pojednali i skoncentrowali na robocie...
Jutro Berberzakowa obchodzi jeszcze urodziny w szkole, wiec kazde dziecko w klasie dostanie paczuszke z drobnymi slodyczami. Nauczycielka jest litosciwa i nie pieczemy ciast!












Prezenty Berberowny byly roznorodne i zbierane przez dluzszy czas.
Dostala recznie szyta sowke, drewniany domek dla lalek, segregator z zadaniami, figurki z playmobile, srebrne kolczyki i zawieszke, kolczyki od razu zepsula, czym nas zalamala...

PRZEPIS NA TORT CZEKOLADOWY

220 gram maki
300 gram cukru
3 jajka
3/4 kostki masla
110 gram gorzkiej czekolady
szklanka mleka
1 i 1/2 lyzeczki sody
1/2 lyzeczki proszku do pieczenia

Na polewe

200 gram gorzkiej czekolady, jesli chcecie jasny wierzch, to bialej. Ja dodalam czerwonego barwnika przy torcie Berberowny, zeby byl lekko rozowy.
200 ml slodkiej smietanki 30%

Zaczynamy od polewy, bo powinna ona stygnac ok. 2 godzin.
Roztapiamy czekolade i dodajemy do niej smietanke. Mieszamy i odstawiamy, az bedzie mialo konsystencje miekkiego masla.
Nastepnie roytapiamy cyekolade i dodajemy do niej maslo. Ja roztapiam w garnku pokruszona i kiedy jest czesciowo rozpuszczona, dodaje maslo i mieszajac czekam, az wszystko sie uplynni.
Odstawiam na bok i wsypuje do jednej miski suche skladniki plus sode i proszek do pieczenia.
Do lekko ostudzonej czekolady wlewam mleko i wbijam jaja. Mieszam i wlewam do suchych skladnikow.
Miksuje, az sie polaczy i otrzymam dosc plynna mase.
Polowe ciasta wlewam na tortownice 26cm i pieke w 180 stopniach do suchego patyczka, ok. 30 min.
Nastepnie pieke drugi placek.
Czekam az ostygna. Jeden smaruje masa, przykrywam drugim. Smaruje reszta masz, dekoruje i do lodowki. Najlepiej na noc.
Smacznego!!!










poniedziałek, 5 stycznia 2015

Smiejaco- Placzaco

Dom zaczyna drzemac.
Spia Berberzaki i Berberotata, ktory ucieszony naszym powrotem, prawie wcale nie spal po nocce.
Swieczka cynamonowa sie dopala, herbata malinowo- kardamonowa prawie dopita.
Ja pozrzucalam na laptopa, zdjecia z urlopu w Polsce.
Az trudno uwierzyc, ze jeszcze wczoraj pilam kawe z mama, a Berberzaki bawily sie w moim panienskim pokoju, ze autobus wiozl nas cala noc, Berberek spal na jasku ulozonym na moich kolanach, a Berberowna tulila swoja nowa przytulanke.
Mna, jak zwykle, targaly te same uczucia.
Radosc, ze moge byc z moimi bliskimi i przyjaciolmi, spotykac sie, patrzec jak urosly dzieci, wysluchac co waznego sie u nich dzialo. Jednoczesnie jednak smutek, ze czas pedzi az tak szybko, ze nawet nie zdazymy sie porzadnie soba nacieszyc, a juz bedziemy sie tarabanic z walizkami w zimny wieczor, wzruszac przy pozegnaniu i juz myslec o tym, ze spotkamy sie z Berberem, bo brakowalo go w Swieta czy urodziny Berberowny.
Wyjazdy do Ozimka lub na Djerbe wyostrzaja moje zmysly, pokazuja te banalne czynnosci, ktore uszczesliwiaja mnie i Berberzaki, ktore swoja pozytywna energia napelniaja nasze serca.
Wazne jest wyjscie po bulke z ziarnami dyni do Biedronki.
Wyprawa staje sie wyjscie do szewca z Berberobabcia i  zjedzenie nalesnikow u znajomych Pan Bibliotekarek.
Przygoda to wielka, wetknac glowe w paszcze dinozaura, ktorego namietnie odwiedzaja wszystkie dzieciaki.
Cieszy mnie ogromnie, ze Berberzaki mowia po polsku i maja swoich malych przyjaciol, ze ja jestem zmeczona, bo do nocy siedzimy z mama i nabijamy sie z glupich reklam, popijamy wino i ogladamy -Lody na patyku-.
Uwielbiam te wszystkie, wspolnie wypite kawy z kubkow w kwiatki, paski, ptaszki...bo ja w ogole kocham pic kawe z kubka.
Rozsmiesza mnie, moje wlasne gdakanie, gdy juz nie moge sie wiecej glosno smiac, bo brzuch boli.
Swojskie jest przeklinanie z przyjaciolka i ta ogromna chec nagadania sie po polsku na zapas, bo tego tutaj nie daja.
Serdecznosc nas otacza, wiele ramion przytula, tyle slow opowiada historie wazne lub zabawne.
Czas uciekal niebywale, ale i tak warto bylo.
Swieta w naszym malym gronie, urodziny Berberowny z tortem mego wyrobu, Sylwester- taki bardziej popoludniowy u przyjaciol...
Niewazne spuchniete nogi po 12 godzinach w autobusie, niewazne wszystko, bezcenna jest swiadomosc, ze obojetnie w ktora strone trasy nie pojedziemy ktos z ciepla mysla i szerokim usmiechem, bedzie po prostu na nas czekal...