niedziela, 31 stycznia 2016

Nie chce sie i juz

Nie pisze, bo nie umiem ostatnio nic skladnego i ladnego stworzyc, a przeciez moglabym opowiedziec o tym jak bylo u Berberobabci, jak obeszly urodziny Berberzaki, o tym ze dostalismy oferte mieszkania.
Moglabym Wam opisac jak pieknie spaceruje sie wieczorm nad rzeka, gdy wszystko jest przysypane sniegiem i gdy woda odbija blask latarni i swiatel samochodow.
Powinnam napisac, ze bylam na pysznej sluzbowej kolacji, na ktorej co chwile wybuchalysmy z kolezankami salwami smiechu.
O inspiracjach swiatecznych powinnam opowiedziec i o tym jak Berberzaki ubieraly choinke z babcia, o pomyslach na urodziny, ktorych tym razem nie mialam, bo bylo mi tego wszystkiego za duzo. Bylo wiec prosto i zwyczajnie, Berberzak z tortem gotowcem, Berberowna na kregielni i wsio.
Mam dni, ze energia mnie rozpiera i latam wtedy ze scierka, mopem, a potem jeszcze biegne do pracy.
Mam tez dni, ze Berberzaki najchetniej kladlabym spac o 18tej, a potem rozciagnela sama gnaty na kanapie i juz. Na moja obrone mam to, ze tluka sie i kolca o kazda bzdete.
Nieraz nie potrafie sie zmusic, zeby zejsc dwa pietra do pralni, albo ugotowac cos zmyslnego, zeby zalatwic kilka rozmow telefonicznych, albo zrobic sobie maseczke.
Wnerwia mnie wtedy piecsetne nawolywanie ktorejs z latorosli, ze glodno, chlodno, albo tabliczka mnozenia trudna.
Blog mnie demotywuje, bo malo komentarzy i polubien, a jak przyjdzie ktos nowy, to odejdzie za to inny. Jakos taka konkluzja mnie sie wiec nasuwa:
Nie badz jak Berberomatka, nie daj sie niech Ci sie chce...i to zrobic cos pozytecznego, a nie tylko zezrec loda, albo wor czipsow.

Zeby nie bylo odgrzewam wspomnienia z Polski kilkoma zdjeciami.




















poniedziałek, 18 stycznia 2016

Kiedy nastaje wieczor

Wieczory sa ciezkie, czasem nawet bardzo!
Kiedy po krotkim zimowym dniu, pelnym pracy, nauki, obowiazkow, zapada zmierzch, na niecierpliwosc zapadam ja.
Berberzaki dostaja malpiego rozumu, bija sie, przepychaja i wrzescza na siebie, a mnie sie dzieje cos.
Licze do miliona, tlumacze sobie, ze to dzieci przeciez i to moje, ale nie pomaga. Zmeczenie i tesknota do spokoju powoduja, ze budzi sie we mnie bestia.
Jestem malo wyrozumiala, kiedy dziesiata prosba z ust moich trafia na malo podatny grunt mania w dupie.
Ja sie naprawde staram i wytezam, niech to zostanie uwiecznione w tym poscie dla potomnych.
Smiem podejrzewac, ze wiekszosc mojej siwizny wyszla mi w takie meczace wieczory, a ostatnio to sie zagalopowala w ogole i jest jej niemilosiernie duzo.
Berberzaki peniw mysla, ze Maja matke niespelna rozumu... Moze Bog obdarzy je takimi meczacymi dziecmi, wtedy przy herbatce powiedza, ze rozumieja stara matke.
A terza niech mi niebiesa wybacza wieczorne wrzaski.
Dobrze, ze ladnie sie prezentuja w sniegu i zjezdzajac na dupie nie moga sie bic, ani wyzywac.
Teraz to ogladaja wieczorne wiadomosci dla dzieci, jak juz wredne, to niech chociaz madre.

P.S. Zdjecie, na ktorym jestem z paszczy ryba, pochodzi z dzieciowych urodzin, na ktorych bylam z Berberzakiem!












środa, 6 stycznia 2016

Magiczna sesja

Z kazdym rokiem zycia zdjecia sa dla mnie wazniejsze. Robie ich wiecej, lubie ogladac te stare w albumach u mamy, no i zachwycam sie pieknymi sesjami, o jakich jeszcze kilka lat temu zwykla Berberomatka mogla tylko pomarzyc...
Jednak marzenia sie czasem spelniaja, szczegolnie jesli zna sie kogos, kto potrafii strzelac aparatem magiczne zdjecia.
W tym roku postanowilam sobie, ze niech sie dzieje co chce, a ja zrobie z Berberzakami sesje u Kasi.
Popisalysmy i ustalilysmy termin, na dzien przed urodzinami Berberowny, w ozimeckim lesie, z pogoda bardziej jesienno-nijaka niz zimowa.
Berberowna pozowala jak szalona, Berberzak mniej, chociaz stwierdzono, ze jak na chlopaka niezle. Pod koniec mial dosc i probowal zezrec rekwizyt w postaci jablka, ale coz bysmy na starosc wspominali?
Prezentuje panstwu 3/4 Berberowa profesjonalnie ujete w magiczny objektyw kolezanki z dziecinstwa :)