wtorek, 15 stycznia 2019

14 stycznia

Wczoraj był straszny dzień dla Polski. Puszka Pandory uchyla swoje wieko.
Wczoraj też była ósma rocznica Rewolucji w Tunezji, nazwana później Jasminowa.
Te dwa wydarzenia przypadające tego samego dnia rozbiły mój mentalny system obronny.
Przypomniało mi się co przeżywałam wtedy w Tunezji, jakie emocje towarzyszyły zwykłym obywatelom, co się wtedy działo.
Ja się zwyczajnie bałam, o dzieci, o męża, o to że jeśli rozpoczęłaby się wojna domowa, to ja mam przy piersi noworodka bez paszportu, plus jego tatę bez wizy i że nie będziemy mogli się wydostać nawet z naszej wysepki.
Bałam się ludzi, którzy zaczeli wychodzić na ulicę, kraść, a nawet podpalac publiczne mienie.
Pamiętam jak w głowie mi się nie mieściło, gdy sąsiad ukradł opony do traktora, bo przecież w takiej sytuacji, to wszystko jedno i każdy kradnie, a jemu się przydadzą.
Pamiętam, że po zmroku, gdy rozpoczynala sie godzina policyjna, nasluchiwalam czy nasza suka nie szczeka i bałam się, że ktoś nam wtargnie do domu, bo mu odbije i pomyśli, że u nas to miliony pod poduszką.
Rewolucja, to nie było tylko piękne, wspólne zjednoczenie się przeciwko władzy, to był młyn na wodę dla najgorszych ludzkich instynktow, to był pokaz jak łatwo ludzie dają się zmanipulować, jak budzą się w niektórych najgorsze instynkty.
W Polsce jest coraz gorzej, zewsząd wylewa się mowa nienawiści, idziemy zła droga, zapominamy o własnej historii, o tym, do czego doprowadza nie tylko jawna agresja, ale też udawanie, że ona nie istnieje.
Zginął niewinny człowiek, WOŚP została zdeptana butami.
Nie odwracajmy głowy, nie pozwólmy, żeby trzeba było się bać wyjść z domu lub odezwać, jeśli nie jest się pod linijkę tych najgłośniej zlorzeczacych.