sobota, 6 lipca 2019

Erriadh przyciąga jak magnes

Kolejny urlop w domu i moja zapowiedź, że nie odpuszczę wizyty w Erriadh i spaceru po uliczkach z muralami. Teraz już wiedziałam czego się spodziewać i byłam ciekawa ile nowych malunkow odkryje, w jakim stanie będą te które już widziałam i które znów się przede mną schowaja.
Wystartowalismy z placu na którym znajduje się urocza kawiarenka Cafe de la paix, prowadzona przez starszych Francuzów. Berberowna i ja polazlysmy w uliczki, a chłopaki zajęły się sobą.
Widziałam już, w którą stronę iść, mimo slabego zmysłu orientacyjnego. Miałam przecież w głowie nasza ostatnia wizyte w tym magicznym miejscu i córkę, która dość dobrze sobie radzi w terenie.
Znów czułam się jak dziecko w sklepie z zabawkami, gdy na kolejnej ścianie, za kolejnym rogiem ukazywał się nowy mural, to naprawdę niesamowite uczucie. Wąskie uliczki ze starymi drzwiami i oknami, ukwiecome bunewilla i jasminem, błękit nieba i kolor na białych ścianach.
Radość, że znów tu jestem i nadzieja, że ponownie wrócę, bo usłyszałam, że artyści znowu mają się zjechać.
Na koniec wypiliśmy Boga cidre w tej przeuroczej kawiarni, a Berberowna spotkała artystę, który wygaligrafowal jej imię i zachwycony, że Berberzaki mówią po arabsku, zabrał ich do swojego atelier i obdarował wydrukami obrazów.
Czekam na kolejną wizytę w tym miejscu, a tymczasem zostawiam porcje magii do obejrzenia.
Jeśli będziecie mieli okazję być w Djerbahood przyjrzyjcie się też oknom i drzwiom, bo są warte uwagi i stanowią doskonale tło dla murali