niedziela, 23 marca 2014

W niedziele mozna wszystko :)

Niedzielny poranek... Czujecie to, lenistwo!!! ( wiem ze nie dla wszystkich, ale tu w Niemczech, dla 90 procent spoleczenstwa )
Kolo poduszki nie lezy telefon, ktory straszy z wyswietlacza wczesna godzina, wiem, ze moge sie obrocic na drugi bok, ze za chwile przyjdzie sie powyglupiac ktores z dzieci, poprzytualc maz. Nie musze z rozczochranymi wlosami i zapuchnietymi oczyskami robic tostow, kawy i drugich sniadan. Nikt nie burczy szybciej, ubieraj sie, wszystko masz? Ciuchy nie czekaja na to, zeby w pospiechu nas przyodziac i wyjsc z nami na zimno poranka.
Dzieciaki wstaja, ogladaja bajke, smieja sie. Berberowna rozbija sie w kuchni, robiac sobie i bratu tosty i pozostawiac po sobie plamy z mleka. Nie szkodzi, pozniej sie wytrze, mamy czas. Mozemy wsadzic do pieca rogaliki francuskie i chrupac je leniwie przy drugim juz kubku kawy, nakruszylo sie...a niech lezy! Przeciez musze zadzwonic do mamy, zasiadam wiec w fotelu i gadamy, o tym z kim wczoraj rozmawiala przez telefon, co dzis ugotuje na obiad. O, Berberzatka jeszcze sie nie przebraly, mowie! No, niech sobie pochodza jeszcze w pizamach, w koncu to dopiero 10ta. Okolo jedenastej kazdy z nas juz w miare ogarniety, rozchodzimy sie do zajec w podgrupach, lekcje, rysowanie, bajki, wiadomosci, odpisywnanie na maile. Jesli jest ladnie, to ciagniemy sie leniwie na plac zabaw, ktory mamy pare metrow za plotem. Dzieci jezdza na rowerze, graja z tata w pilke, tarzaja sie w piachu! Ja wystawiam twarz do slonca, niech grzeje i przegoni zimowa bladosc i szarosc. Lubie to strasznie, to w koncu niedziela. Dzien plynie swoim rytmem, czasem mamy jakies plany i wychodzimy na koncert lub dalszy spacer, odchamiamy sie, znaczy...
Mimo tego, ze mieszkamy na wsi, mamy bardzo dobre polaczenia i szybko mozemy znalezc sie na monachijskiej starowce, czy w pobliskiej dzielnicy. Berberzatka uwielbiaja jezdzic autobusami, metrem. W koncu tyle tam ciekawych rzeczy!
Wieczorem powoli przestawiamy rytm na ten tygodniowy, pakujemy tornister, torbe. Sprawdzam w kalendarzu, co musze zalatwic w poniedzialek, co jest konieczne do zrobienia. Ubrania klada sie na fotelu, zeby bylo szybciej w poniedzialkowy poranek. Jeszcze kapiel, nalesnikowe gwiazdki na kolacje, czasem jeszcze ksiazka przeczytana przed spaniem. Buziak i dobranoc, kolorowych snow!!!
 Jutro nowy tydzien, ale sily zregenerowane. To tylko niedziela, ale dla nas wazna, wycisza, wyhamowuje bieg, pozwala nacieszyc sie soba, nawet jesli czasem po drodze potkniemy sie o drobna klotnie. Bardzo ja lubie i doceniam, bo w inne dni nie ma na to wszystko czasu, czasem i checi. Jednak w niedziele mozna wszystko!!! Objsc sie upieczonym wlasnorecznie ciastem, poprzytulac, porozmawiac i pobyc z bliskimi...





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesli nie widzisz swojego komentarza, oznacza to jedynie, ze rowniez ja go jeszcze nie przeczytalam i ze czeka sobie na moderacje :)