Otoz, nasze Berberzatka sa podwojnie szczesliwe, bo obchodzimy i Aid-y ( czyli swieta islamskie ) jak rowniez Wielkanoc i Boze Narodzenie. Dzieci nie sa ochrzszczone, nie jedza wieprzowiny i Berberek jest obrzezany. Berberowna chodzi do szkolki przy meczecie i modli sie z Berberem. To wszystko przyszlo z biegiem czasu, naturalnie. Nie spisywalam intercyz, nie zostalam zmuszona, nie musialam sie poswiecac.
Dla mnie kwestia wiary, w ktorej zostalam wychowana, przestala odgrywac role. Po wewnetrznych bojach, miedzy tym co wpajano mi od dziecka w najblizszym otoczeniu i na religii, a tym co sama widzialam i slyszalam w kosciele, zrezygnowalam z aktywnego wyznawania i praktykowania.
Bylo to kilka lat przed poznaniem Berbera, wiec nie przeszkadzalo mi, ze w nasza codziennosc wszedl islam. Dla niego jest to wazne, a ja nie mam z tym problemu. Berberowna chetnie dzieli z nim ta duchowa czesc zycia. Poznaje tez inne religie na etyce w szkole ( tutaj na szczescie mozna sobie wybrac taka opcje ). Widziala kosciol od srodka, wie o co chodzi, byla ze mna swiecic jajka, wie co to szopka itd.
W BN jest ryba i barszcz, choinka i prezenty pod nia, Berber nie protestuje, kiedy Dzieciatko zostawia prezent i dla niego, zreszta jest moim wspolnikiem w ukrywaniu upominkow dla Berberzatek.
W Swieta Wielkanocne odwiedza nas Zajaczek i ukrywa prezenty, dzieciaki szukaja i sa wniebowziete. Na sniadanie skubiemy pomalowane wspolnie jajka, do kawy kosztujemy swiatecznych ciast.
Nie mamy tez nic przeciw temu, zeby dzieci swietowaly w przedszkolu i szkole, w koncu zyjemy w Europie, tutaj stalo sie to juz taka troche swiecka tradycja, no i dzieci nie czuja sie wykluczone. Moga opowiedziec co dostaly w prezencie, co robily w Swieta.
Kiedy mieszkalam w Tunezji, Swieta byly dla mnie z kolei lacznikiem z bliskimi, ktorzy byli daleko. Nie bylo sniegu, ale byla choinka z lampkami! Nie mialam bazi, ale za to liscie prawdziwej palmy, ktore klula w rece przy scinaniu, staly sobie przystrojone jajeczkami. Czulam sie wtedy jakos swojsko, wiedzialam, ze przekazuje Berberzatkom czesc polskosci i mojej kultury. Ze dziele z nimi cos wiecej niz tylko mowienie po polsku.
W tym roku tez bedziemy malowac jajka i piec ciasta, zajaczkowe prezenty leza poupychane po katach, po to, aby w niedziele schowac sie przed Berberzatkami w ogrodzie i sprawic im radosc.
A w swiateczny poniedzialek polecimy do Tunezji...
Taki miks swiateczno- kulturowy :D
Super... podziwiam... no to wesołych Świąt :) pozdrawiam gorąco...
OdpowiedzUsuńDziekujemy i wzajemnie, a podziwiac nie ma za co :) Pozdrowka !
UsuńU nas prawie identycznie ;-)
OdpowiedzUsuńHihi, trzeba znalezc ten zloty srodek ;)
Usuń