piątek, 16 maja 2014

Mlecz i baranek

Pisalam, ze czytalam Malego Ksiecia... Zaczytalam sie w tych kilkudziesieciu stronach, odkrywalam na nowo najprostsze prawdy!
Przeciez tak jest, dorastamy i przestajemy wierzyc w bajki, wrozki, smoki i czesto drugiego czlowieka! Co jest najwazniejsze w zyciu? Przyjazn, milosc i zeby szukac sercem, a nie oczami. Kto potrafi dobrze widziec sercem? No przeciez dzieci!!! Zadziwiaja nas swoja prosta, ale niezwykle trafna logika.
Berberzatka tez tak maja. Berberowna czesto rzuca madrosciami typu - Jak to dobrze, ze sie urodzilam -, - Najwazniejsze, ze jestesmy rodzina -, - A gdzie jest prababcia, skoro umarla? -. Niby takie proste stwierdzenia, ale my dorosli mamy czesto problem, z ubraniem naszych uczuc w slowa, a dzieciaki stawiaja tezy i pytania, nie wstydza sie uczuc, tego ucza sie dopiero od nas...
W szkole Berberowna przerabia teraz przyrodniczy temat kwiatow, na tapecie znalazl sie w szczegolnosci mlecz, no i co za tym idzie dmuchawiec.
Przyszla w tym tygodniu ze szkoly i mowi do mnie troche nadasana, ze Pani jej nie uwierzyla, ze ma alergie na mlecza... Zapytalam wiec, o co chodzi? Okazalo sie, ze omawiali rosline i mieli ja po protu isc ogladac, wachac i rozebrac na czynniki pierwsze, zeby sie przekonac, ze w srodku jest mleczko, ze dmuchawcowe spadochrony, sa zakonczone nasionkami itd. Wtedy Berberowna, w swej jeszcze dzieciecej prostocie, powiedziala wychowawczyni, ze nie powinna namacalnie sie przekonywac, bo ma alergie ( naprawde ma !!! ) na kwiatuszka. Pani od razu wykrzyknela, ze pierwsze slyszy i ze to niemozliwe.
Ja wiem, ze nasza panna ma fantazje bujna i ze lubi mowic duzo i gesto, ale dlaczego nauczycielka od razu zalozyla, ze klamie? W szkole jest sumienna, chetna do nauki i niesienia pomocy innym, wiec raczej nie zmyslalaby, po to, zeby sie wymigac od zajec w terenie. Kiedy mi to powtarzala, bylo jej zwyczajnie przykro, wiec powiedzialam, ze dam jej ksiazeczke alergika i ze moze pokazac Pani, na dowod, iz faktycznie jest uczulona na zielsko! Zrobila tak i ucieszyla sie, ze miala namacalne dowody. Pani przyznala sie do bledu i stwierdzila, ze faktycznie dziecie mialo racje.
Widzicie to co ja? Widzicie podobienstwo do swoich zachowan? Bo ja niestety tak. Czesto dzieciom nie wierzymy, albo zbywamy, nie umiemy narysowac im baranka, albo nie widzimy slonia polknietego, przez weza boa. Gubimy na zakrecie spontanicznosc, radosc z malych rzeczy, a to zle!!!
Lapie sie czasem na tym, ze jestem typowa dorosla, ze nie pochylam sie nad barankiem, roza i mleczem! Ze nie chce mi sie czasem wysluchac zawilej i waznej dla mojego Berberzatka historii, ale karce sie w myslach, probuje odnalezc w sobie dziewczynke sprzed lat, ktorej tez pewnie byloby smutno, gdyby nauczycielka nie uwierzyla jej w alergie na kwiatka...
Chce byc bardziej spontaniczna, chce pochylac sie nad mrowka i rozdmuchiwac dmuchawce, chce dla moich dzieciakow i dla siebie.
Dobrze, ze znow poczytalam o pewnym Malym Ksieciu, jego rozy, baranku i o zyciu...
Bede sie starala wierzyc nie tylko w to co zobacze, ale tez w to co czasem uslysze od Berberzatek, ze jakas wrozka szepnela do uszka, ze pod lozkiem mieszka jakis oswojony potwor!

 Pierwszoklasistka wie wszystko o mleczu, chociaz ma na niego alergie
Zapozowaly przed podroza
 Mamo, one naprawde maja nasionka na koncu spadochronow
 Dlatego leca w swiat
 Berberek lubi to sprawdzac
 Maly ksiaze przypomnial mi, ze trzeba patrzec sercem i poswiecac czas malym-wielkim rzeczom
 Zaxchwycic sie ciastem dla marynarzy
 Rozbujac mlodzienca na oponie i nie bac sie, ze spadnie
Nie zrobic makijazu i ukryc siwy wlos za zielonymi listkami

2 komentarze:

  1. Fajny wpis Grażynko.Po jego lekturze pewnie u niektórych dojdzie do głosu małe dziecko,które każdy ma w sobie,choć często o tym zapomina...;)
    Bożena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Bozenko :) Cieszylabym sie, gdyby tak bylo...

      Usuń

Jesli nie widzisz swojego komentarza, oznacza to jedynie, ze rowniez ja go jeszcze nie przeczytalam i ze czeka sobie na moderacje :)