Widze, ze tez tam jestem, z moimi dziecmi, czuje na skorze slonce i wilgoc morza, czuje jak na opalonych przedramionach krstalizuje sie sol i szczypie tak, ze potem przyjemnie ja zmyc pod prysznicem.
Morze, w ktorym brodzimy z brykajacymi i pokrzykujacymi dziecmi ma przy brzegu kolor wyblaklej, niebieskiej poscieli, piasek jest idelnie drobny, jak maka z ktorej pieke w weekendy ciasta, jest tez prawie tak samo bialy.
Smiejemy sie, ona jest zdziwiona, ze z nami przyjechala, nasi mezowie, pewnie gdzies razem poszli, ale to niewazne, wazne jest to, ze mozna slyszec szum fal i pozwolic im oblizywac kostki naszych stop.
Mruze oczy i patrze na plywajacych ludzi, na lodzie kiwajace sie na falach, tu chce byc, tu i teraz.
Unosze powieke i jestem w skotlowanych falach swojej niebieskiej posciel. Widze latarnie morska, na gornym lozku, a nie to tylko lampka do czytania Berberowny, pewnie wstala znow o szostej,..
Heh, to mi sie tylko snilo... Znow morze mnie wzywa, chyba za mna teskni, bo ja za nim na pewno.
Spotykam sie z kolezanka, opowiadam sen, wzdychamy sobie, grzebiac stopami w piasku, w ktorym bawia sie nasze dzieci...
Uwielbiam morze. Już niedługo :)
OdpowiedzUsuńNawet nie mow, jedzo jedna :-P
OdpowiedzUsuń