niedziela, 10 maja 2015

Dzien Mamy

Obudzil mnie teatralny szelest folii i stukanie szafek oraz stop po podlodze.
Nie otworzylam oczu i twardo udawalam, ze spie. Podsluchichwalam jak knuja Berberzaki w kuchni.
Szelest wydawaly prezenty (a raczej folia, ktora byly opakowane) na Dzien Matki, ktory przypada w Niemczech dzisiaj.
Podano mi je do lozka. Odnalazlam posrod nich kartki z wlasnorecznie wypisanymi zyczeniami i wierszykiem, rzezuche posiana do doniczki, misternie oklejonej wzorkiem i drewniane serce, przeplatane kolorowym sznurkiem.
Wszystko wykonane starannie i dokladnie, widac ze Berberzaki wlozyly w to milosc i starania.
Oczywiscie przy czytaniu wierszyka na glos, spocily mi sie okulary.
Musialam zapewniac kilkanascie razy, ze prezenty sa cudne, bo dwie pary wielkich oczu, wlepily sie we mnie z wyrazem napiecia i oczekiwania.
Nie potrzeba mi kwiatow i wyjsca i drogich perfumow, kiedy moge dostac takie rekodzielo, ktore przechowam i pokaze im kiedys, a jeszcze lepiej ich dzieciom w ktorys powszedni dzien mamy...ktory przypada przeciez codziennie.
Bo codziennie dostajemy jakis prezent od dzieciakow, to dobra ocene, stokrotke zerwana na lace, usmiech przed snem, kawalek czekoladki, buziaka, piasek w kieszeni, autko w torebce!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesli nie widzisz swojego komentarza, oznacza to jedynie, ze rowniez ja go jeszcze nie przeczytalam i ze czeka sobie na moderacje :)