wtorek, 29 lipca 2014

Co bys zrobil?

Siedza na ogrodku, on rozwalony na krzesle, ona w zbyt krotkiej sukience, przepraszajaca, ze zyje.
On caly czas gapi sie w telefon, ona wynosi mu talerze sprzed nosa, z niemowleciem na reku.
Sa bardzo mlodzi, powiedzialabym, ze nie nadaja sie kompletnie do bycia malzenstwem i rodzicami.
W garach mi sie gotuje i we mnie tez, bo slysze jak zaczyna sie awantura, taka na calego, slysze gluche plasniecie, jedno, potem drugie:
Pierwsza mysl - Kurwa, leje ja! -
Wrzaski, kwiki, ja z sluchawka w dloni, dzwonie po strozow prawa, nie spiesza sie.
Za sciana po przeciaglwm wyciu, cisza... Policja przyjezdza, sa moze piec minut. Ona zaprzeczyla wszystkiemu, wiec poszli, szlag mnie trafia, bo maja to dziecko w koncu, takie trzymiesieczne.
Uspokajaja sie na pare tygodni, chyba sie wystraszyl po interwencji.
Jednak nie wytrzymuje, sasiadka mi mowi, ze lal ja po pysku przy otwartych drzwiach, mnie wtedy nie bylo.
W sobote znow z jego chudego ciala, wylewa sie potok wrzasku, mysle sobie - Ja pierdole, wyglada jakby do trzech nie umial policzyc, a drze sie jak opetany!!! -
Ona tez sie rozkreca, przenosza sie nawet na ogrod, fruwaja suszarki na pranie, ona z synkiem na rece, placzacym strasznie, chyba sie asekuruje, moze to jeszcze pomaga, chociaz pewnie nie na dlugo.
Wychodzimy na ten taras, bo mamy wspolny ogrod, mowimy, ze dziecko maja male, ze my tez nasze i ze spia. Uspokajaja sie.
Za to wczoraj, akcja jak w filmie, po 22 slysze znow ten specyficzny krzyk, rzucaja czyms, jeszcze ktos u nich jest. Sasiad z gory schodzi i wali w drzwi, siedza tam cala klika, pelno Bulgarow, cala ich rodzina, pijani, niemowleta placzace, mezczyzni sa agresywni, wychodzi i Berber, ale on ma duzo do stracenia, ma pobyt czasowy, uderzy gowno, rozbryznie mu sie w papiery. Wchodzi do domu.
Sasiad dzwoni po policje, przyjezdza piec radiowozow i brygada specjalna.
Ona stoi i glaszcze go po ramieniu, mowi, ze to tylko nieporozumienie rodzinne, ja pieprze, takie, ze nawet w domach naprzeciw swieca swiatla.
Mowilam wczoraj naszej swietliczance jaka jest sytuacja, powiedziala, ze pracownik socjalny nic nie zrobi, bo nie ma na to jaj.
Zadzwonilam dzis do wlascicielki, jutro dostana pierwsze pisemne ostrzezenie, przy drugim wyleca.
Ja sie boje o to dziecko. Co jak bedzie miala go na rekach, a on ja uderzy i sie przewroci?
Co jak trafi niemowle zamiast niej?
Co bedzie jak ja zabije w amoku?
Co bedzie jak skieruje agresjie na innych?
Co my mamy robic? Dzieci mamy...
Co Wy byscie zrobili?

2 komentarze:

  1. Owszem można interweniować...tfu trzeba, ale prawda jest taka, że jeżeli ta kobieta sama nie zdecyduje się przyznać do tego co się u niej w domu dzieje to ciężko będzie jej pomóc. Tak naprawdę to od niej zależy czy coś z tym zrobi, to ona musi dojrzeć do tego, aby coś z tym zrobić. To nie są łatwe sytuacje. Często kobiety boją się zrobić cokolwiek, bo nie wiedzą czy same, bez mężczyzny sobie po prostu poradzą. Trudno też oceniać postępowanie tej kobiety, bo póki sami nie staniemy przed podobną sytuacją nie mamy pewności jakbyśmy się sami zachowali.
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, ze ta dziewczyna nic nie zrobi, tym bardziej, ze u Bulgarow czy Rumunow, takie zachowania w rodzinie, to raczej norma. Tylko, ze male dziecko maja, no i my nasze, a nawet plot mnie od nich nie oddziela.
      Tak jak powiedzialam, pracownik socjalny, po tym jak mial sygnaly, ze sa tam problemy, nawet do nich nie zapukal...

      Usuń

Jesli nie widzisz swojego komentarza, oznacza to jedynie, ze rowniez ja go jeszcze nie przeczytalam i ze czeka sobie na moderacje :)