sobota, 27 czerwca 2015

Serce matki

Sa takie rzeczy, ktorych jako matka sie boisz... Probujesz o nich nie myslec.
Jedna z takich rzeczy jest telefon ze szkoly, z przedszkola czy klubu sportowego, do ktorego chodzi Twoje dziecko.
Widzac te numery na wyswietlaczu zamierasz, a Twoj mozg zamienia sie w ekran kinowy, wyswietlajacy horrory.
W czwartek telefon zadzwonil, a ja myslalam tylko - Nie doszla na trening, nie doszla na trening-.
Doszla, ale ledwo zaczela spadla z drabinki, na kregoslup. Matko, jak to brzmi, na KREGOSLUP!!! Ruszac sie nie mogla. Jakos do mnie nie docieralo, polecialam z Berberzakiem od razu.
Siedziala na macie, twardzielka! Wstac nie mogla, zadecydowalam, ze jednak karetka, bo przecie Berberoociec w pracy.
Przyjechali, byli naprawde cudni, zagadali, pokazali sprzet. Berberowna powiedziala, ze bedzie niedlugo referowac na temat lekarza. Obiecali, ze zrobia zdjecie w karetce i dadza wydruk protokolu. Pomogli wstac, dala rade.
Upomniala ich, ze na mate w butach weszli, zatrzymala sie, bo uklonic sie trzeba po zejsciu z maty. Trenerka ja musiala powstrzymac. Przed wejsciem na lezanke w erce, zapytala czy buty sciagnac. Zlote dziecko normalnie, zero placzu, zero narzekania, dusza towarzystwa.
W szpitalu czekala na nas, na kozetce, potem w poczekalni, az dwie godziny. Potem jeszcze rentgen i diagnoza- 2 kregi zlamane.
Zwolnienie z WF-u i recepta na gorset. Dzien i noc, przez 4 tygodnie.
Wtedy zaczela dopiero plakac, bo juz noc, bo bolalo, bo glodna, bo nie podejdzie do wyczekiwanego egzaminu na kolejny pas, bo bala sie gorsetu.
A rano znow jak ten lotos na tafli jeziora, z bolem, ale i godnoscia, gorset przyodziala jak zbroje, trenerka ja odwiedzila i powiedziala, ze tylko wyzdrowiec ma i widzialam w jej oczach, ze Bogu dziekuje, ze to nie cos gorszego, czego obie jako matki, nie chcemy powiedziec na glos...
Do mnie dzis dociera, co moglo sie stac, ze jednak czuwal ktos, albo cos, ze chodzi, nogami rusza, pepla niemozliwie i jak krolowa, paraduje w swoim gorsecie.
Mala, a taka duza.
Dziecko, a madrzejsza niz niejeden dorosly.
Gdzie nie pojdzie, znajdzie przyjaciol.
Gdzies mam wszystko, byle tylko Berberzaki zdrowe byly!!!







8 komentarzy:

  1. O jasna cholera. Zrośnie się? Jakaś rehabilitacja potem? Życzę, żeby wróciła do ukochanych treningów i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno, ale troche dygam, bo to jednak kregoslup. Podejrzewam, ze dadza jej rehabilitacje. Nie dosc, ze judo w plecy (doslownie), to nie skonczy kursu plywania :/ Dzieki za kciuki Krusz :*

      Usuń
  2. Ojej, współczuję bardzo! Ale tak jak piszesz - na szczęście to "tylko" gorset... A Berberówna dzielna, mamusia zresztą też! :)
    Trzymajcie się, Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymamy i nawet na plac zabaw chodzimy i do szkoly nosimy jej tornister :D Dzieki :*

      Usuń
  3. Rano dałam komentarz ale coś mi nie wyszło. Wstrząsnęło mną to bardzo i zadrżałam i zaraz oddaliłam czarne myśli o tym co by było gdyby... Dzielna Młoda, ona ma w sobie siłę to widać i słychać :) da radę w najgorszych opałach. Zachowała się wspaniale i bardzo dojrzale. Zazdrościć córki i podziwiać. Zresztą przykład idzie z góry. Rodzice też przecież nie jedno przeszli... Oby teraz tylko zdrowie dopisywało i wszystko wróciło szybko do stanu przed tym nieszczęśliwym wypadkiem. Ściskam Was mocno i trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy za komplementy :) Ktoz to nas tak chwali?

      Usuń
  4. Boże jak mi przykro ściskam Was ciepło i mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. Przesyłamy buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Asiu! Bedzie, bo byc musi. Jakos ogarniamy!

      Usuń

Jesli nie widzisz swojego komentarza, oznacza to jedynie, ze rowniez ja go jeszcze nie przeczytalam i ze czeka sobie na moderacje :)